Rocovid

Ok, no to co u mnie przez ostatni rok. Jak możecie przeczytać poprzednich wpiach, w marcu rok temu utknęłam w Polsce przez pandemię. Jak już dotarłąm do domu to życie toczło się dalej, gdyż jakby w Anglii to nieco mniej oczuwalne. Maseczek niewiele ludzi nosiło, knajpy były pootwierane całe lato, znajomi też nie panikowali. Żyło się dalej. Co prawda przepadły nam wakacje (tzn, no zwrócono nam kasę, ale wiadomo o co chodzi) na mojej wymarzonej Fuertaventurze, ale lato spędzone w UK dość aktywnie, kilkoma jednodniowymi wyczeczkami oraz odważną i na szczęście bezprzygodową wizytą w Polsce na przełomie lipca i sierpnia. Po za tym to cóż. Izabelka rośnie, a we mnie dojrzewa znów instynkt macierzyński i zaczynam trawić myśl o 2 dziecku. W domu nic poza codziennością. Z planów to zakup nowego auta może niebawem i w związku z coronaświrusem raczej wakacje w UK, gdyż nie uśmiecha mi się utknąć na jakiejś wyspie bo mi samoloty odwołają albo test wyjdzie pozytywny i do samolotu nie wpuszczą xD

Telegraficzny skrót, no bo jakoś tak przez ten rok nie ma czego opisywać aby poświęcić temu osobne wpisy 😀 Obecna sytuacja wygląda tak, że jestem z Izunią w Polsce. W dniu 5 marca miałyśmy samolot powrotny. Niestety aby polecieć do UK trzeba mieć negatywny wynik testu, więc poszłam go zrobić. Wyszedł pozytywny. I tak oto dupię kolejny raz na kwarantannie z niespełna 2 letnim dzieckiem do dnia 14 marca. Przełożyłam samolot na 19, ale co z tego. Jak tak czy siak boję się iść wykonać test, że znów wyjdzie pozytywny. Ktoś z Was doświadczył tej tajemniczej choroby i robił ponownie testy? Po jakim czasie mogę liczyć na wynik negatywny? Sprawa jest o tyle ciekawa, że nie mam żadnych objawów, ani ja ani nikt z mojego otoczenia, po za jedną kuzynką, ale ona nie od dziś ma słabą odporność. Ale też żyje jakby ktoś pytał. Miała biegunkę i czuje się słabo i ma trochę bóle mięśni. Nie miała gorączki, kataru, kaszlu… Sytuacja ta przekonała mnie na własnej skórze jak porąbane jest to co się wokół tego wirusa wyczynia i nie mogę dojść do siebie w związku z tym, jak czuję się ubezwłasnowolniona, nie mogąc polecieć do własego Domu. Zanim ktoś mnie zhejtuje… noszę grzecznie maseczkę, wiem, że wirus może być grożny dla niektórych nie neguję tego i nie lekceważę. Ale na prawdę, nie od dziś grypa jest równie grożna dla naszych babć czy schorowanych ciotek. A to co się wyprawia jest przegięciem i koniec kropka. Ktoś z Waszych znajomych chorował w tym roku na normalną grypę? Bo ja to mam wrażenie, że ona przestała istnieć. I uważam również, że z mojej obecnej sytuacji można wyciągnąć jeden wniosek. Mam niezłą odporność, bo nigdy na grypę nie chorowałam, a na pewno miałam z nią styczność (choćby dlatego, że moja wspomniana wyżej kuzynka, chorowała na grypę kilka razy w czasach szkolnych, kiedy widywałyśmy się niemal codziennie, a nigdy się nie zaraziłam. No a może się zaraziłam, gdyby wtedy robiono testy na obecność wirusa grypy w organizmie, może by mi wyszedł… ?! Ale jakoś wtedy po kontakcie z chorą kuznką nikt nie zamykał mnie w domu na 10 dni! Na koniec dodam, że po przylocie do PL siedziałyśmy kwarantannę 10 dni, teraz siedzimy bo mam wirusa, a jak już uda nam się dolecieć do UK, to znów czeka nas kwarantanna. Chyba dlatego postanowiłam znów odezwać się na blogu. Żeby się wygadać i nie zwariować…

Wybaczcie, że tak od razu o pandemii musiałam. No nie da się inaczej. Temat top! W następnym wpisie mała niespodzianka i relacja na temat Izuni. Pamiętam jak czekaliście na jej urodziny i w ogóle czesto o nią pytaliście. No to postaram się Wam dać jej więcej 😉

Pozdrawiam, witam ponownie. Zapraszam.

P.S. O pandemii i wirusie możecie mieć swoje zdanie. Ja w teorie spiskowe się nie zagłębiam. Nie wiem czy to jakiś wyższy czyjś plan czy tylko świat oszalał bo tak. Ale na pewno jest to chore i przesadzone! Mam nadzieję, że nikt z Was przez to dziadostwo nie ucierpiał ani fizycznie ani psychicznie. Ja wiem jedno! Więcej nie wyjeżdżam bez Męża!

5 uwag do wpisu “Rocovid

  1. Paulina

    No właśnie, jak ty bez męża dajesz rade. Ja tęsknię jak go 1 dzień nie ma i zasnąć bez niego nie umiem!

    Czekam na wpis o małej Kruszynce.

    A dwójka dzieci z małą różnicą wieku to cos pięknego. Chwilami Ciężkiego ale pięknego

    Polubienie

    1. Jakos dawało się rade, te rozłąki dobrze nam czasem robią, z resztą pierwszy rok związku widywalismy się tylko w weekendy bo dzieliło nas 100 km. Ale juz po miesiącu jest ciężko i jeszcze ta bezspilnosc, ze nie moge po prostu wrócić do niego. 😭

      Co do małej różnicy wieku… no u Was to dla mnie ultra mala różnica. Okolice 3ech lat wydają mi sie optymalna różnica, ale to się okaże xD

      Polubienie

      1. Paulina

        Haha nas na początku dzieliło ponad 1000km gdy obecny mąż był w pracy w Niemczech. Juz dość sie natesknilam za nim ha ha. No u nas jest trochę ponad rok różnicy ale naprawde…wiez jaka je lączy jest wspaniała. Są małe ale widać jak bardzo sie kochają… Nooo dużo by pisać hah

        Polubienie

Dodaj komentarz